[VIDEO] Czy śpiąca prokurator Małgorzata Sałacka, która dała okłamać się w postępowaniu przygotowawczym i na tej podstawie oskarżyła Bożenę Zalewska, będzie standardem dla Sądu Rejonowego w Legnicy?
Biznesmenka Bożena Zalewska już tradycyjnie przegrała wczoraj w Sądzie Okręgowym w Świdnicy. Internauta wskazuje, że kierujący ją na 120 godzin prac społecznych sędzia Tomasz Wysocki zamiast ogłosić postanowienie, z uszanowaniem majestatu Rzeczypospolitej, bełkotał coś pod nosem i trudno było zrozumieć co!
Sądem Okręgowym w Świdnicy wstrząsnęła 13 lutego 2018 informacja o zwolnieniu faxem Prezesa tegoż Sądu Anatola Gula. Miał on sprawować tę funkcje do 2020 roku, a tymczasem niespodziewanie wyrzucił go z tego stanowiska w tak poniżający sposób Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro..
Przypomnijmy, że Sądem tym wstrząsa od 4 lat afera związana ze skazaniem biznesmenki z Kłodzka Bożeny Zalewskiego, na karę 120 godzin prac społecznych, wykonywanych w ciagu 6 miesięcy. Za to, że rzekomo znieważyła policjantów, którzy interweniowali, pod bankiem PKO w Kłodzku kiedy płaciła podatki do Skarnu Państwa.
Przypomnijmy również, że świadkami tej interwencji był Strażnik Miejski Arkadiusz Nowak oraz wzywający policje Wiktor P. Obaj kilkukrotnie przed sądami różnej instancji, zaprzeczali by kobieta znieważyła funkcjonariuszy. A mimo to Sąd Okręgowy w Świdnicy, którego prezesem był Anatol Gul, wydał prawomocny wyrok, skazujący biznesmenkę zatrudniającą 8 osób i regularnie dającą zatrudnienie uczniom, na prace społeczne, odrywając ją od pracy!
Wyrok prawomocny wydała w połowie 2017 roku sędzia Agnieszka Połyniak, która jednocześnie jest rzecznikiem prasowym Sądu Okręgowego w Świdnicy. Przypommnijy, że mając pisemne uzasadnienie, ukryła je w szufladzie i pojechała na urlop, uniemożliwiając biznesmence złożnie apelacji
Rzecznik Agnieszka Połyniak zasłynęła kilka miesięcy temu wypowiedzią dla Wiadomości TVP dotyczącą innej afery w tym sądzie. Chodzi o śmiertelny wypadek na przejściu dla pieszych, którego sprawca był pijany kierowca. Tu jednak Sąd Okręgowy w Świdnicy nie zastosował żadnych sankcji wobec tego mordercy za kółkiem!
Wczoraj mieliśmy możliwość obserwowania kolejnej skandalicznej odsłony pracy Sądu Okręgowego w Świdnicy. Sędzia Tomasz Wysocki rozpatrywał sprawę wniosku Bożeny Zalewskiej o zwolnienie jej z wykonywania prac społecznych. W zamian za zapłatę do Skarbu Państwa, odpowiedniej należności w gotówce.
Sędzia uznał, że według obowiązującego w Polsce prawa taki przywilej przysługuje jedynie osobą zatrudnionym na umowę o pracę. Ale już właścicielce firmy nie. Tym samym kolejny z wielu wniosków składanych w tym sądzie przez Bożenę Zalewską został odrzucony.
Kiedy upubliczniliśmy film z ogłoszenia tego postanowienia na naszym kanale telewizyjnym sprawa zbulwersowała jednego z naszych widzów.
- Nic nie słychać, jak sędzia może zlewać razem słowa i mruczeć pod nosem? To powaga sądu?!!! Innych słychać dobrze, więc sędzia robi to specjalnie lub ma słuchaczy w d… - napisał jeden z komentatorów.
Natomiast w czwartek (8 marca 2018) okaże się, jakimi standardami kieruje się Sąd Rejonowy w Legnicy. To tam trafiła sprawa, która Bożena Zalewska założyła ścigającej ją Małgorzacie Sałackiej, prywatnie żonie prokuratora rejonowego w Kłodzku – Jana Sałackiego.
Bożena Zalewska zarzuciła jej zaniedbanie swoich obowiązków służbowych w trakcie postępowania przygotowawczego, kiedy to policjanci zgłosili jesienią 2013 roku rzekome znieważenie.
- Nie przesłuchała mnie ani jako świadka, ani jako podejrzanej. Nie przeprowadziła konfrontacji pomiędzy mną a policjantami na prokuraturze. A nawet nie odnalazła Strażnika Miejskiego którego obecność ukryli przed nią policjanci – wylicza Bożena Zalewska.
- Dodatkowo prokurator Małgorzata Sałacka wielokrotnie spała na rozprawach przeciwko mnie, co jest skandalicznym zachowaniem z punktu widzenia uszanowani powagi sądu i zawodu prokuratora - dodaje.
Artykuły i zdjęcia obrazujące zachowanie Pani prokurator znajdziesz pod linkiem:
Dlaczego sprawę będzie rozpatrywać jutro Sąd Rejonowy w Legnicy?
Okazuje się, że sprawę ewentualnego ścigania Pani Prokurator, przydzielono sąsiadującej z Kłodzkiem, prokuraturze w Ząbkowicach Śląskich. A ta umorzyła postępowanie z powodu „braku znamion przestępstwa”.
Dlatego Bożena Zalewska zaskarżyła tę decyzję do sądu. Ale tu pojawił się problem, bo mający rozpoznać to Sąd Rejonowy w Kłodzku w całości, wyłączył się z rozpatrywania tego zażalenia!
- Wszyscy sędziowie oświadczyli na piśmie, że są znajomymi prokurator Małgorzaty Sałackiej, więc nie chcą podejmować w jej sprawie decyzji. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Świdnicy, ale i tamtejszu sędziowie w całości wyłączyli się z rozpatrywania w tej sprawie, bo również przyznali że są znajomymi Małgorzaty Sałackiej. Ten fakt potwierdził w wywiadzie ze mną Sędzia Wizytator tamtejszego Sądu. A wywiad z nimi można odnaleźć wraz z niniejszym tekstem oraz pod linkiem: https://www.youtube.com/watch?v=XinHVBvv1KE- przekazuje Robert Rewiński Redaktor Naczelny Patriot24.net.
Czy w czwartek Sąd Rejonowy w Legnicy dostrzeże skandaliczne zachowanie i fatalne standardy pracy prokurator Małgorzaty Sałackiej? Czy zechce dołączyć się do naprawy Wymiaru Sprawiedliwości Rzeczypospolitej Polskiej czy będzie udawał, że nic sie nie dzieje?
O decyzji tego Sądu Rejonowego w Legnicy poinformujemy w artykule w dniu jutrzejszym. A dzisiejszy tekst przesyłamy do Ministerstwa Sprawiedliwości z pytaniem czy pojawi się jutro w Sądzie Rejonowym w Legnicy ktoś z ministerialnych obserwatorów? Bo o to już od wielu miesięcy prosi Bożena Zalewska.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?